Na Ko Chang spędziliśmy 4 dni. Przez 3 dni lało, cały czas – dzień i noc. Pierwszego dnia padało tylko do południa, więc przez kilka godzin poleżeliśmy na plaży. Było bardzo fajnie, przy brzegu wysokie fale, można było się trochę powygłupiać. W nocy zaczęło znów padać i tak było przez kolejne 72 godziny. Nie przestało nawet na chwilę. Jako, że nie było nic do roboty, to w końcu nadrobiliśmy trochę książek i filmów. Numerem jeden okazał się nowy film Tarantino „Django” z jak zawsze rewelacyjnym Christophem Waltzem.
Udało nam się też zanurkować (drogo – cena w BB Divers 2500 THB za 2 nury / 3000 THB za trzy). Miał być wrak Chang, zatopiony niedawno jako atrakcja turystyczna, ale fale były zbyt wysokie i nie dało rady. Pierwszy raz nurkowaliśmy w ulewnym deszczu. Po prawie 1,5h rejsie na wyznaczone miejsce (park narodowy przy wyspie Ko Mak) wszyscy byli zziębnięci i przemoczeni. Skok do 30-stopniowej wody był jak zbawienie. Dwa płytkie, ale długie (ponad godzinne) zejścia, pierwsze na 14m, drugie na 11m. Widoczność pod wodą była nawet dobra, ok 8-10m. Po tym, co działo się na powierzchni spodziewałem się gorszych warunków. Pod wodą poza płaszczkami i dwiema białymi murenami nic nadzwyczajnego. Bardzo dużo małych ryb, udało się wypatrzeć ogromną ławicę żółto-ogonowych barrakud (spokojnie ponad 100 sztuk). Wypożyczyliśmy też podwodny aparat, ale okazał się lekko mówiąc badziewny. Filmy, a zwłaszcza zdjęcia wyszły bardzo kiepsko. Ale pamiątka zawsze jest.
Jak na życzenie ostatniego dnia przestało padać na 3 godziny i znów mogliśmy poleżeć na plaży. Z rozmowy z Davidem wynika, że takie opady nie są normalne o tej porze roku. Ciągłe deszcze przez 2-3 dni mają miejsce dopiero we wrześniu, teraz powinno padać krótko, ale bardzo intensywnie. I tak ponoć było do naszego przyjazdu… Takie nasze szczęście. Choć z drugiej strony muszę szczerze przyznać, że przez 4 miesiące pogoda bardzo nam dopisywała. Nawet teraz pomimo pory deszczowej zmarnowaliśmy tylko 2 dni. Równowaga w przyrodzie musi być zachowana.
Bilety do Bangkoku na jutro kupione. Można jechać na dwa sposoby:
1) Taxi na prom 100 THB / osoba + bilet na prom 60 THB / osoba + autobus do Bangkoku 260 THB
2) W hotelu i kilku agencjach za prom+przejazd busikiem wołali 650 THB od głowy. Przy zejściu na Lonely Beach (tym środkowym, przed Siam Hut) po prawej stronie przy mini-markecie znaleźliśmy małe biuro podróży (czyt. sprzedawczyni, stolik, kilka plakatów i telefon). Jako, że jest poza sezonem sprzedała nam cały pakiet za 450 THB / os. Pani agentka wygrała, cenowo wychodzi dokładnie tak samo jak na własną rękę, a jest o wiele wygodniej. Odbiorą, przewiozą, wysadzą. Może tym razem uda się bez żadnych niespodzianek :)