Geoblog.pl    spychi    Podróże    Na koniec świata i z powrotem    Powrót do stolicy
Zwiń mapę
2013
16
cze

Powrót do stolicy

 
Tajlandia
Tajlandia, Bangkok
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 39907 km
 
Autobusy z Sukhothai do Bangkoku odjeżdżają praktycznie przez cały dzień. Zresztą sieć połączeń w Tajlandii jest tak dobrze zorganizowana, że nie ma absolutnie żadnego problemu z dostaniem się z punktu A do punktu B. Do wybory mieliśmy autobus o 7.50 lub 8.30 – padło na ten drugi. Bilet 279 THB od osoby. Zjedliśmy śniadanie w hotelu, a później teść właściciela odwiózł nas za 60 THB na terminal. Jechaliśmy motorkiem z dospawanym bocznym wózkiem. Kolejny środek transportu na naszej liście.

Do Bangkoku 450 km, mamy jechać jakieś 5-6 godzin. W autobusie oprócz nas zero turystów, ale w Tajlandii i tak nikt na Ciebie nie zwraca uwagi. Biała twarz to jak sąsiad z Malezji. I dobrze.

Na miejsce dotarliśmy ostatecznie po 7 godzinach. Poprawkę +/- 1 godziny trzeba zawsze brać pod uwagę. Dojechaliśmy na Mo Chit i akurat zaczęło lać. Dla nas pierwszy deszcz od 4 dni. Na szczęście wszystko zadaszone, więc nie ma problemu. Teraz trzeba się dostać na miejski autobus nr 3. Droga prowadzi przez labirynt straganów, nie ma angielskich znaków tylko strzałki z tajskimi napisami. Nie ma strachu w naszym fachu – doszliśmy błądząc tylko 1 raz. Trójeczka czekała, ładujemy się z bagażami i jazda. Za bilety nikt nie zbiera, więc przejazd za darmochę.

Chciałem odwołać to, co napisałem w zeszłą niedzielę na temat korków w Bangkoku. Wychodzi na to, że7 dni temu trafiliśmy na jakiś niezwykły fenomen i ulice były przejezdne. Nie dzisiaj. Droga w obie strony zapchana, ledwo motorki się przeciskają. Nasz autobus jedzie w tempie kilkunastu metrów na minutę. O dziwno dojazd na Kho San Road zajął ok 50 minut. Wysiedliśmy o jeden przystanek za daleko. Zamiast się cofać skręciliśmy w małą wąską uliczkę z hotelikami. Dochodzimy do końca i… ściana. Ale chwila, jest tablica z napisem „skrót na Kho San Road”. Po schodach wchodzimy do hotelu, dalej w dół do restauracji, przez wypożyczalnie motorów, znów w dół i jesteśmy po drugiej stronie ulicy! Niezły patent, poczułem się jak James Bond.

Pokój w Nat Guest House zarezerwowaliśmy sobie tydzień temu. Odbiór klucza na recepcji i można zrzucić plecaki. Chwilka odpoczynku i krótka sesja na skype. Plan na wieczór to załatwienie wizy do Kambodży on-line. Koszt to $28. Wizę można też otrzymać na granicy, ale ponoć jest z tym okropne zamieszanie. Mnóstwo naciągaczy, ryksiarzy którzy za wszelką cenę chcą cię zawieźć do pośrednika, i Bóg wie kto jeszcze. Wolimy zapłacić te $8 więcej i mieć święty spokój.

Pojutrze lecimy do Birmy. Trzeba ułożyć jakiś zarys działania, będziemy tam tylko 12 dni. Za dużo nie ma co planować, bo i tak pewnie wszystko wyjdzie inaczej :)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (4)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 17.5% świata (35 państw)
Zasoby: 136 wpisów136 131 komentarzy131 1123 zdjęcia1123 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
24.04.2013 - 21.05.2019
 
 
28.02.2013 - 18.07.2013