Niedziela i poniedziałek minęły nam trochę na zwiedzaniu pozostałej części miasta, a trochę na planowaniu naszych dalszych kroków w Tajlandii. Niestety jedziemy w czerwcu, jednym z najbardziej mokrych a zarazem upalnych miesięcy w roku w tej części świata. Głównym celem jest nurkowanie + plaże. Dużo miejsc niestety będzie trzeba skreślić z mapy. Najbardziej żałujemy legendarnych wysp Similan – ze względu na monsun zamknięte są dla turystów co roku pomiędzy 15 maja i 1 listopada. Szkoda, bo to światowa mekka dla nurków. Może jeszcze kiedyś będzie okazja. Generalnie wszystkie wyspy na zachodzie + Ko Chang niedaleko granicy z Kambodżą odpadają. Na Ko Chang i Ko Mak pada w czerwcu przez 24-26 dni… Lipa.
Zrodził się nawet pomysł, żeby jechać na 15 dni bez wyrabiania wizy. Później wyjechać do Birmy lub Kambodży (bo i tak planujemy) a następnie wrócić do Tajlandii na kolejnej wizie. Plan może i dobry, ale wprowadza niepotrzebny stres. Chcemy popłynąć na wschodnie wysepki (Ko Tao, Samui, Pha-ngan) + jeszcze może jakieś inne. Do tego Bangkok i północ Królestwa… wiza na 15 dni bardzo limitowałaby nasz pobyt. Zawsze istnieje opcja visa run – czyi wypadu na 1 dzień do Birmy i powrotu do Tajlandii na nowej wizie – ale chyba nam się nie będzie chciało. Co więcej, koszt prawie taki sam, a normalną wizę turystyczną w Penang można bez problemu dostać tego samego dnia.
Pojawiła się też kwestia zakupu biletu powrotnego. Nie znaleźliśmy nic poniżej 2500zł (2 osoby). Nie wiem nawet czy to dobra cena czy nie. Mamy trochę zachwianą percepcję po zakupie naszego biletu Paryż-Auckland za… 4100zł za naszą dwójkę. Jeśli ktoś wie, jaką linią najbardziej się opłaca – proszę o kontakt. W Internecie ludzie piszą, że z Bangkoku można polecieć do Europy nawet za 1000zł od głowy… ciekawe. W sumie nie ma się co dziwić – w Europie wakacje, więc wszystko ostro do góry.
W poniedziałek złożyliśmy dwie wizyty w tajskim konsulacie. Wiza uzyskana bez żadnego ale, koszt 110 MYR / osoba. Bilety do Krabi na wtorek też kupione. Rożne firmy miały różne ceny (generalnie ok 60-70 MYR), my kupiliśmy po małym targowaniu za 55 / osoba.
Oprócz siedzenia przed laptopem i sprawdzania połączeń lotniczych, spacerowania po mieście, załatwiania wiz i biletów było JEDZENIE:
- nocny wypad po char kway teow (ryżowe płaskie noodle z malezyjską kiełbasą, krewetkami, sosem sojowym, chili, jajkiem i warzywami)
- zupa o zupełnie nieadekwatnej nazwie PENANG LAKSA (zupa na bazie ryby z delikatnym miętowym posmakiem, cebulą, trawa cytrynową, ananasem oraz noodlami)
- grillowana wieprzowina (char siew) w słodkim sosie
- zapiekany kurczak w sosie śliwkowym (restauracja Teik Sen na Lebuh Carnavon, ceny troszkę wyższe niż na hawker stalls – wózkach z kotłami/piecami ustawianymi na ulicach – ale naprawdę warto, polecamy)
Aż zgłodniałem teraz pisząc o tym wszystkim, pomimo iż jadłem 2 godziny temu :)