Bardzo krótkie wakacje dobiegły końca. Prom ma wypłynąć o godz 8. Nie możemy sobie pozwolić, żeby się spóźnić, więc jedziemy wcześniej. Wczoraj podczas wypadu na kolację do wioski kupiliśmy bilety VIP, tym razem cena 100.000 / osoba. Na wyspie bardzo sprawnie funkcjonuje profesja koników, wykupują dzień wcześniej w kasie większość biletów klasy VIP (ograniczona ilość) sprzedając po 20.000 więcej na sztuce. Proceder jak najbardziej jawny, siedzi sobie facet pod budką z biletami w porcie i czeka na klientów.
Na podkład wchodzimy dużo przed czasem. Pokój VIP pełny, klasa ekonomiczna tak w 3/4. Samochodów i motorów na dole tym razem niezbyt wiele. Od razu zasypiamy, czasu mamy aż nadto, 6-7 godzin…
Po dotarciu do Jepary idziemy na dworzec autobusowy. 20-minutowy spacer dobrze nam zrobił na obolałe od siedzenia tyłki. Odbieram zarezerwowane wcześniej bilety do Jakarty na autobus klasy executive: kawka, klima, gniazdko do prądu, Wi-fi (choć tylko teoretycznie, ledwo łączyło), wygodne siedzenia. Cena 130.000/os. Korzystamy z firmy Bejeu, bardzo solidnie i tanio – w porównaniu z pociągiem, którym chcieliśmy jechać najpierw. Jedno, że w Jepara nie ma stacji kolejowej, więc trzeba by dojechać do Semarang, a drugie że bilety na pociąg po 300.000/os. A tak mamy bezpośrednie połączenie. Do stolicy jest prawie 600km, z tego co twierdzi kierowca podróż zajmie ok 12h.
Idziemy jeszcze na obiad do warungu naprzeciwko. Pokazujemy pani co chcemy, dostajemy na talerzu dodatkowo po brązowym (chyba zgniłym) jajku. Jajo zostaje, resztę pałaszujemy. Jeszcze wizyta w sklepie po jakieś ciastka i wodę. Autobus podjeżdża 20 minut przed czasem, pakujemy się do środka i zaczynamy dłuuuugą podróż do stolicy.