Piątkowa aura okazała się o wiele bardziej łaskawa niż wczorajsza. Niebo jeszcze co prawda zachmurzone, ale nie pada i jest ok 28 stopni. Od jutra zapowiadają już słońce i upadł w okolicach 29-30. Baaaardzo nas to cieszy :)
Wczorajsze poszukiwania ofert zakończone sukcesem. Właśnie wróciliśmy do hostelu z dwiema rezerwacjami nurkowania. Jutro o 7.30 rano wypływamy na cały dzień na rafę! Tam będziemy ok 5 godzin, w tym czasie można się opalać lub pływać sobie z maską i rurką. Jak znam siebie to nie wyjdę przez te 5 godzin z wody. W cenie ($99 od osoby) wliczony jest obiad, napoje przez cały dzień, pianka, maska+rurka (mamy własne). Do tego wszystkie podatki i opłaty. Naprawdę bardzo fajna i przystępna oferta.
W niedzielę coś bardziej ambitnego. 2 nurkowania (30-40 minut każde, czyli standard) w pełnym osprzęcie. Łącznie 4-5 godzin na rafie, więc będzie też okazja na snorkel. Tutaj cena nieco wyższa, ale udało nam się utargować $50 i ostatecznie wyszło po $185 na głowę, z obiadem i całą resztą. Jestem tak podekscytowany, że chyba dzisiaj nie zasnę.
Najfajniejsze jest to, że wybraliśmy 2 różne firmy, co przekłada się na zupełnie odrębne lokalizacje. W sobotę będą to rejony położonych na północ od Cairns raf: Hastings, Michaelmas i Breaking Patches (ta ostatnia jest płytką laguną, która słynie z częstej obecności żółwi morskich!) W niedzielę płyniemy bardziej na wschód i będziemy nurkować gdzieś w okolicy raf: Briggs, Elford, Moore i Theford.
Przez resztę dnia możemy w końcu wyciągnąć nogi. Zostajemy nad basenem w hostelu. Książka, drzemka, nadrobienie zaległości w nowościach płytowych (wstyd się przyznać, ale nie ruszyłem jeszcze drugiego solowego albumu S. Wilsona…), czyli wakacje w pełni!