Geoblog.pl    spychi    Podróże    Na koniec świata i z powrotem    Tongariro Alpine Crossing
Zwiń mapę
2013
22
mar

Tongariro Alpine Crossing

 
Nowa Zelandia
Nowa Zelandia, National Park
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 21943 km
 
Wstaliśmy o 5.00. Cóż za nieludzka pora… Myjemy zęby i od razu jedziemy na wejście na szlak. Nie chce nam się tłuc autobusem, jeśli nie zdążymy zając sobie miejsca na parkingu. Wczoraj kobieta na innym polu namiotowym wskazała nam miejsce, gdzie musimy być maksymalnie do 6.30. Na miejscu jesteśmy godzinę wcześniej, ale… coś tu nie gra. Nie ma w ogóle ludzi, wszystko zamknięte, pusto i ciemno. Zdecydowanie coś jest nie tak. Ja chciałem zostać i poczekać, ale Lidka uparła się żeby wrócić na dół na parking. Tak też zrobiliśmy i to był słuszny krok. W knajpce świeci się jedno jedyne światło, jakaś kobieta pracuje już przygotowując posiłki. Pukamy w okno, mówimy o co chodzi i już wszystko jasne. Jesteśmy w złym miejscu. Wczoraj babsztyl z kempingu pokierował nas źle… Cudownie. Gaz do dechy i jedziemy żeby załapać się na parking. Takie akcje to już mamy w małym palcu :) Udaje się – wjeżdżamy jako jedno z ostatnich aut (5 miejsc wolnych po naszym przyjeździe). Słońce jeszcze nie wstało, więc my też uderzamy w kimono na trochę.

Pobudka nr 2 po godzinie 7.00, jemy śniadanie, zakładamy na grzbiet co się da. Jest naprawdę chłodno, ok 5-6 stopni. Wraz z pierwszymi promieniami słońca wchodzimy na szlak. Trasa liczy 19.4km, szacowany czas to 6.5h. Jak pisałem wczoraj – niestety ze względu na aktywność jednego z wulkanów możemy zrobić tylko 70% szlaku i musimy się cofnąć. To będzie grubo ponad 20km.
Widoki są niesamowite. Trochę przypomina to park wulkaniczny na Lanzarote. Dla mnie największą atrakcją jest przejście obok wulkanu Ngauruhoe, na którym wzorowana była Mt. Doom z Władcy Pierścieni. Efekt jest powalający. Podejście nie jest zbyt trudne, ciężko i stromo zaczyna się po niecałych 3h marszu, odcinek przed Czerwonym Kraterem do Emerald Lakes wyciska z nas niezłe poty. Do tego słońce zaszło i zrobiło się przenikliwie zimno. Wejście na szczyt wynagradza wszystko – widoki po raz kolejny nokautują (wiem wiem, powtarzam się jak zacięta płyta :P) Nad jeziorkami spotykamy pierwszą Polkę. Na stałe mieszka w Niemczech, jej mama pochodzi z Torunia. Też jest w trakcie wyprawy z plecakiem do Nowej Zelandii, Australii i Malezji.

Coraz bardziej się chmurzy, więc po godz 12.00 zaczynamy schodzić do samochodu. Zejście sprawia mi trochę problemów. Mam nowe buty trekkingowe, które jakąś godzinę przed końcem trasy zaczęły mnie strasznie uwierać, powodując dwa duże bąble. Trzeba będzie zaleczyć piwem wieczorem :) Podczas zejścia znów spotykamy grupkę Polaków! Tym razem 2 małżeństwa spod Krakowa.

Zmęczeni, ale szczęśliwi schodzimy ze szlaku. Stąd bardzo blisko bo jakieś 20km do hostelu, w którym dzisiaj kimamy. Meldujemy się bez żadnych problemów. Standard i obsługa na 5+, zdecydowanie będziemy polecać. Pokój zapłacony ($62), na miejscu jest automat do prania + suszarka, więc wstawiamy pierwsze w Nowej Zelandii pranie ($7 z suszeniem i proszkiem). Potrwa to 1.5h więc mamy więc czas żeby skoczyć do sklepu obok po jakieś mięso na kolację. W międzyczasie bierzemy w recepcji też login i hasło do Internetu (24h dostęp za $5). Pranie zrobione, blog uzupełniony, wszystkie baterie się ładują. Teraz jeszcze prysznic i można iść spać.

To był naprawdę pozytywny i bardzo długi dzień. Nie zepsuły go nawet moje bąble i odciski. Jutro jedziemy do stolicy (ok 400km), w niedzielę z samego rana przeprawa na południową wyspę.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (10)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (6)
DODAJ KOMENTARZ
mirka66
mirka66 - 2013-03-22 13:07
Cudowne miejsce i niezapomniane przezycie.
 
irkerss
irkerss - 2013-03-23 11:26
Piękne zdjęcia
 
BPE
BPE - 2013-04-24 09:20
kolor wody jak farbowany....abstrakcja :-)))
 
irena2005n
irena2005n - 2013-05-04 18:38
niesamowite miejsce....
 
irena2005n
irena2005n - 2013-05-04 18:39
i piękny koniec świata...
 
janusz
janusz - 2022-09-25 18:34
n.z. 90% kraju nie ma zasiegu. zasieg tylko w miastach i na glównych drogach. czasem trzeba przejechac 100 km zeby miec zasieg. leje. nie mozna WOGÓLE wysiadac z auta bo meszki. zawsze i wszedzie. leje. nazi department of tourism zabrania wszystkiego, wszedzie. spanie na dziko to bullshit – albo masa niemców, albo o 6tej rano przychodzi nazi i daje mandat. leje. depresja. kilo baraniny w sklepie 40 dolarów. surowej. gotowej do jedzenia nie ma. kilo czeresni 40 dolarów. leje. benzyna w cenie europy, dwa razy wiecej niz w australii. 4 razy wiecej niz US. leje. meszki. cale fjordy nie maja dróg, sa niedostepne. meszki. leje. komary i baki w arktyce to zero w porównaniu do meszek. leje. zeby znalezc miejsce na noc, trzeba pojezdzic ze 2-3 godziny, wszedzie ploty i zakazy. wszedzie!!!!! aplikacje z miejscami do spania wysylyja wzystkich niemców na malutkie parkingi na 5 aut, stoi sie drzwi w drzwi, jak przed supermarketem. jak sie stanie z boku, to mandat. leje. meszki. nie mozna zagotowac wody bo meszki. i leje. trzeba przeskakiwac wyspe z poludnia na pólnoc, albo wschód zachód zeby nie lalo. n.z. jablka po 5 dolarów za kilo. te same jablka wszedzie indziej na swiecie po 1.50 dolara. aftershave za 50 dolarów w normalnym swiecie tam kosztuje 180. wszystkie mosty sa na jedno auto, poza Auckland. miasteczka wygladaja tak: bank, china takeout, empty store, second hand ze starymi smieciami, empty store, china takeout, second hand, bank and so on – kompletny upadek i depresja. pierwszy raz w zyciu kupowalem w second handzie. wejscie na gorace kapiele 100 dolarów. dwa razy psychopaci zagrazali mojemu zyciu (wyspa pólnocna, srodek-wschód), jeden z shotgunem. policja to ignoruje. co by tu jeszcze? jest pare dobrych rzeczy, wymieniam zle, bo NIKT tego nie mówi. bardzo latwo zarejestrowac auto, ubezpieczenia nieobowiazkowe i tanie. przeglad co 6 miesiecy. w morzu sie nikt nie kapie, poza surferami, zimno, prady. meszki doprowadzaja do obledu.nie ma na nie sposobu. wszedzie mlodociane adolfki. tysiacami. supermarkety, maja ich 3, sa tak zle,ze nie ma co jesc. marzy sie o powrocie do swiata i normalnym jedzeniu. ogólnie marzy sie o normalnym swiecie, caly czas odlicza dni do wyjazdu . w goracych wodach maja amebe co wchodzi do mózgu. no chyba ze sie zaplaci 100 dolarów za wstep, to mówia ze nie ma ameby
 
 
zwiedził 17.5% świata (35 państw)
Zasoby: 136 wpisów136 131 komentarzy131 1123 zdjęcia1123 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
24.04.2013 - 21.05.2019
 
 
28.02.2013 - 18.07.2013