Geoblog.pl    spychi    Podróże    Na koniec świata i z powrotem    Z wizytą u Hobbitów
Zwiń mapę
2013
19
mar

Z wizytą u Hobbitów

 
Nowa Zelandia
Nowa Zelandia, Rotorua
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 21801 km
 
Wstajemy dość wcześnie bo w planach jak zwykle bardzo dużo. Jako, że nie kręci nas zbytnio zwiedzanie miast i wolimy sobie posiedzieć na jeziorkiem czy oceanem, wolimy unikać większych skupisk ludzkich (no chyba, że nie da się inaczej :) Tak miało być, ale zmieniamy plany i jedziemy zobaczyć do centrum Auckland. Na samym starcie jedziemy jeszcze zatankować auto. Cena paliwa: $2.15 za litr. Wczoraj zrobiliśmy 420km, dziś tankujemy 35 litrów do pełna. Wychodzi ok 8.3l/100km, całkiem spoko wynik jak na tej wielkości samochód (i moją ciężką nogę ;p). Gotowi, ruszamy dalej.

Wspólny wniosek: Auckland nie podoba nam się! Miasto jest jakieś takie obskurne, wygląda jak przedmieścia Croydon w Londynie. Puste sklepy, jakoś tak pusto, ludzi mało, nic szczególnego. Nawet Sky Tower (ponad 300m) nie robi na nas zbytniego wrażenia i odpuszczamy sobie wjazd na górę. Zwiedzamy za to całkiem fajny port, niektóre łajby powodują opad szczęki. Zacumowane są jachty z Europy, dużo z Francji, chyba jeden z Włoch, niezły szmat drogi od macierzystego portu. Obiad zaliczamy w McDonald’s, kupujemy coś na kolację i śniadanie, gotowi do drogi ruszamy w kierunku parkingu.

Tutaj bardzo niemiła niespodzianka. Za parking mieliśmy zapłacić w automacie $5 za 3 godziny a płacimy… $22!!! Cholera wie dlaczego. Facet z obsługi nie potrafił tego wytłumaczyć, kazał nam udać się do biura. Niestety nie mamy na to czasu, zawiedzeni Auckland po raz wtóry spadamy na południe.

Trasa prowadzi w pobliże miejscowości Matamata. Tak! Ten kto zgadł ma browarka – jedziemy obejrzeć plan filmowy Hobbita i Władcy Pierścieni :) Farma, na której znajduje się Hobbiton jest całkowicie odseparowana od drogi. Układ jaki zawarł Jackson z właścicielami gruntu jest prosty: po skończonych zdjęciach do Hobbita (ukończyli już ponoć też zdjęcia do trzeciej części) zostawili plan tak jak był, żeby wspólnie ściągać kasę z turystów. Plan idealny. Po Władcy Pierścieni wszystko zostało rozebrane, ale z tego co mówiła pani przewodnik tylu turystów i fanów Tolkiena przyjeżdżało w te strony w poszukiwaniu Bag End, że grzechem było by pozwolić rozebrać hobbitowe domki ponownie.

Cena trochę wysoka ($75 / os za 2h zwiedzania) ale warto. Warto jak cholera! Tolkienowskie Shire na żywo wygląda nawet lepiej niż we filmie. Nie da się tego opisać. Wszędzie żywe rośliny (tylko buk nad chatą Bilbo jest sztuczny, dostaliśmy nawet po liściu na pamiątkę), mnóstwo rekwizytów oczywiście w skali dla Hobbitów. Cudowne miejsce. Nic nie zostało zmienione po wyjeździe ekipy filmowej, efekt jest niesamowity. Farma została odkryta przez Jacksona podczas lotów nad Nową Zelandią, była ostatnim miejscem jakie zauważył. Pod koniec zwiedzania dostajemy jeszcze po gratisowym drinku, pyszne piwko – jeśli wierzyć pani przewodnik, warzone specjalnie dla ekipy filmowej, a teraz tylko dla turystów. Piwko pijemy w słynnym Green Dragon, klimat tego miejsca naprawdę powala na łopatki. Chciałoby się zostać cały dzień…

Z Hobbitonu jedziemy do Rotorua. Jest tam piękne i duże jezioro, wokół którego znaleźć można mnóstwo naturalnych ciepłych źródeł i gejzerów. Docieramy po zmroku, nigdzie nie możemy znaleźć darmowego (ani też płatnego) miejsca kampingowego. Włóczymy się jeszcze wokół jeziora przez dobre pół godziny, ale rezultat marny. Dopiero za miastem, zrezygnowani i wkurzeni, znajdujemy dziki parking przy drodze nr 30, tam rozbijamy obóz i kończymy dzień.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (9)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
janusz
janusz - 2022-09-25 18:35
n.z. 90% kraju nie ma zasiegu. zasieg tylko w miastach i na glównych drogach. czasem trzeba przejechac 100 km zeby miec zasieg. leje. nie mozna WOGÓLE wysiadac z auta bo meszki. zawsze i wszedzie. leje. nazi department of tourism zabrania wszystkiego, wszedzie. spanie na dziko to bullshit – albo masa niemców, albo o 6tej rano przychodzi nazi i daje mandat. leje. depresja. kilo baraniny w sklepie 40 dolarów. surowej. gotowej do jedzenia nie ma. kilo czeresni 40 dolarów. leje. benzyna w cenie europy, dwa razy wiecej niz w australii. 4 razy wiecej niz US. leje. meszki. cale fjordy nie maja dróg, sa niedostepne. meszki. leje. komary i baki w arktyce to zero w porównaniu do meszek. leje. zeby znalezc miejsce na noc, trzeba pojezdzic ze 2-3 godziny, wszedzie ploty i zakazy. wszedzie!!!!! aplikacje z miejscami do spania wysylyja wzystkich niemców na malutkie parkingi na 5 aut, stoi sie drzwi w drzwi, jak przed supermarketem. jak sie stanie z boku, to mandat. leje. meszki. nie mozna zagotowac wody bo meszki. i leje. trzeba przeskakiwac wyspe z poludnia na pólnoc, albo wschód zachód zeby nie lalo. n.z. jablka po 5 dolarów za kilo. te same jablka wszedzie indziej na swiecie po 1.50 dolara. aftershave za 50 dolarów w normalnym swiecie tam kosztuje 180. wszystkie mosty sa na jedno auto, poza Auckland. miasteczka wygladaja tak: bank, china takeout, empty store, second hand ze starymi smieciami, empty store, china takeout, second hand, bank and so on – kompletny upadek i depresja. pierwszy raz w zyciu kupowalem w second handzie. wejscie na gorace kapiele 100 dolarów. dwa razy psychopaci zagrazali mojemu zyciu (wyspa pólnocna, srodek-wschód), jeden z shotgunem. policja to ignoruje. co by tu jeszcze? jest pare dobrych rzeczy, wymieniam zle, bo NIKT tego nie mówi. bardzo latwo zarejestrowac auto, ubezpieczenia nieobowiazkowe i tanie. przeglad co 6 miesiecy. w morzu sie nikt nie kapie, poza surferami, zimno, prady. meszki doprowadzaja do obledu.nie ma na nie sposobu. wszedzie mlodociane adolfki. tysiacami. supermarkety, maja ich 3, sa tak zle,ze nie ma co jesc. marzy sie o powrocie do swiata i normalnym jedzeniu. ogólnie marzy sie o normalnym swiecie, caly czas odlicza dni do wyjazdu . w goracych wodach maja amebe co wchodzi do mózgu. no chyba ze sie zaplaci 100 dolarów za wstep, to mówia ze nie ma ameby
 
 
zwiedził 17.5% świata (35 państw)
Zasoby: 136 wpisów136 131 komentarzy131 1123 zdjęcia1123 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
24.04.2013 - 21.05.2019
 
 
28.02.2013 - 18.07.2013